á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Ta książka nie kunsztownym językiem i nie wyborną stylistyką stoi, ale przytłaczającą mocą prawdy życia wojennych radzieckich sierot, które z podmoskiewskiego sierocińca trafiają na Kaukaz w ramach zasiedlania tych terenów przez pożądany czynnik społeczny, a po przymusowym wysiedleniu wrogiego elementu, czyli rdzennych mieszkańców, Czeczenów i Inguszów. (...) Tajemnicza nieobecność tych ostatnich to temat tabu, niebezpieczny i poruszany półsłówkami, zawsze szeptem, z trwogą w oczach i oglądaniem się za siebie.
Na tym tle w urągających warunkach bytują „szakale”, dzieci-sieroty, których nadrzędnym celem jest przetrwać.
Czytając tę opowieść, widzimy głównie różne przejawy atawizmu, dlatego wpleciony w tę koszmarną rzeczywistość liryzm „Głazu” Lermontowa, poraża siłą kontrastu.
Do tej pory jedynie „Wilcze dziecko” Ingeborg Jacobs poruszyło mnie w takim stopniu jak ta historia. Oba teksty oparte niestety na faktach.
„Głaz” Michaił Lermontow Nocowała ongi chmurka złota Na starego głazu ciemnym łonie...
Wstała rankiem... Już nią wicher miota, Już ją niesie ku dalekiej stronie...
Ale został po niej ślad wilgotny W szczerbie głazu, niby znamię smutku...
I głaz stoi... I duma samotny...
I w pustyni płacze po cichutku...